Adrian Mierzejewski: Trzymam kciuki za oba zespoły

Choć w rozmowach olsztyńskich kibiców jego nazwisko przewija się bardzo często, to największe sukcesy w polskiej piłce święcił w Polonii Warszawa. To właśnie tam podniósł trofeum Pucharu Polski, a także odebrał premierowe powołanie do reprezentacji Polski. Ze Stomilem łączą go lata młodości, debiut w seniorskim futbolu, a także rodzina. Mowa oczywiście o Adrianie Mierzejewskim, z którym porozmawialiśmy przed meczem z „Czarnymi Koszulami”.

W niedzielę o godzinie 14:30 mecz Stomil – Polonia, pamiętasz Twoją ostatnią wizytę przy P69A?

– Tak, pamiętam. To był mecz z Górnikiem Łęczna w 2014 roku. Bramkę strzelił wtedy Paweł Głowacki. Stadion się niestety od tego czasu nie zmienił, wszystko jest tak samo, albo nawet gorzej. Jeśli będę w niedzielę w Olsztynie, a mam nadzieję, że się uda, to na pewno pojawię się na stadionie, bo Stomil i Polonia to dwa kluby, w których grałem i chciałbym zobaczyć, jak wygląda poziom 2. ligi.

Za kogo będziesz trzymał kciuki?

– Myślę, że remis byłby okej. Wiadomo, że Polonia ma większe plany co do bliskiej przyszłości. Ze Stomilem różnie bywa, po objęciu sterów przez Pana Brańskiego myślałem, że wszystko pójdzie w innym kierunku. Teraz mamy taki spadek na oczyszczenie. Wszyscy sobie wyobraża, że ta 2. liga to będzie tylko moment, zobaczymy jak to się potoczy. Ostatnia runda Stomilu, szczególnie końcówka roku, była bardzo udana. Polonia też ma swoje plany, więc z remisu obie drużyny powinny być zadowolone.

Niekwestionowaną legendą „Dumy Warmii” jest Twój ojciec – Marian Mierzejewski. Czasami zagaduje Cię o Stomil?

– Wiadomo, że często rozmawiamy o piłce na Warmii i Mazurach. Temat rzeka. Tata oczywiście chodzi na mecze Stomilu, śledzi, lata temu swoje pograł i teraz analizujemy sobie wyróżniających się graczy. Przynajmniej tak było trochę wcześniej, bo teraz trzy lata nie było mnie w Polsce i nie miałem przyjemności oglądać spotkań Stomilu. Gdy klub grał jeszcze w 1. lidze, to czasami próbowałem coś znaleźć w telewizji. Z oglądaniem meczów na żywo bywa trudno. Wiadomo, że w Chinach jest 6/7 godzin później, więc trudno to wszystko ogarnąć z dwójką dzieci, w dodatku będąc piłkarzem, więc muszę się wysypiać. Częściej zerkam na wyniki, tabelę.

I jak myślisz, Stomil i Polonia są w stanie uzyskać promocję do 1. ligi?

– Mam nadzieję, że tak się stanie, ale w połowie sezonu praktycznie wszyscy chcą awansować. Nawet niektóre ekipy z dołu tabeli wierzą, że dobra passa kilku spotkań pozwoli im przesunąć się na miejsca barażowe. Zobaczymy, ale myślę, że najlepiej dla polskiej piłki będzie, gdy wyżej będą wchodziły drużyny, które mają pomysł na grę, a nie wchodzą i spadają rok później.

Pamiętasz Twój debiut w Stomilu?

– Pamiętam spotkanie z GKS-em Bełchatów na wyjeździe, z ŁKS-em, gdy przegraliśmy u siebie w ostatniej kolejce 0:2. W Stomilu debiutowałem przed własną publicznością, był to mecz ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. W pierwszym kontakcie z piłką strzeliłem bramkę, ale sędzia gwizdnął spalonego. Wydaje mi się, że piłkę dogrywał mi wtedy Krzysztof Filipek. Gdybym zagrał gdzieś w tym sezonie, to byłoby 20-lecie seniorskiej gry, ładnie by to wyglądało. To są wspomnienia, które pewnie będę pamiętał do końca życia. Jak byłem jeszcze małym „gówniarzem”, to najważniejsze było, żeby przyjść na mecz Stomilu, a później podawać piłki zawodnikom, zbierałem również autografy. Miałem też przyjemność wyprowadzać zawodników na meczu reprezentacji Polski z Litwą w Olsztynie. Pamiętam zapach BEN-GAYA, (maść przeciwbólowa o specyficznym zapachu – red.), dźwięk metalowych korków i cel numer jeden, żeby zadebiutować w Stomilu. Udało mi się to w młodym wieku, bo miałem wtedy niecałe 17 lat. Tak się złożyło, że w Stomilu zagrałem tylko 3 mecze. To była ekipa, która już żegnała się z piłką na najwyższym poziomie, trenerem był wtedy Piotrek Tyszkiewicz, także cieszę się, że dał mi szansę debiutu. Debiutowali wtedy także Paweł Łukasik i Łukasz Jegliński.

Wspominasz o 20-leciu występów w seniorskim futbolu, ale nie zapowiada się, żebyś uczcił go w polskiej piłce.

– Nie, raczej nie. Już przy pierwszym wyjeździe miałem w planach, że nie chciałbym wracać do Polski grać w piłkę i myślę, że będę się tego trzymał. Zobaczymy oczywiście, co przyniesie życie. Wiadomo, że są jakieś zapytania czy może wrócę do Stomilu, Polonii, może do Wieczystej, a może do Ekstraklasy. Na razie tematu powrotu do Polski nie ma i myślę, że już nie będzie, jeśli będę kontynuował swoje granie np. w Chinach. Jestem już zawodnikiem wiekowym, 37 lat na karku, nie wyobrażam sobie, że w wieku 40 lat będę grał w piłkę.

PROGRAM MECZOWY NR. 1

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Więcej informacji

Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies.

Zamknij