Nie zawiodłem się w ciągu tych kilku miesięcy. Rozmowa z trenerem Szymonem Grabowskim
Drużyna i sztab szkoleniowy mają dwa tygodnie wolnego. Czy rzeczywiście ten okres spędzą na odpoczynku? Nie do końca, bo mimo iż zima puka do drzwi, to przed osobami odpowiedzialnymi za wynik sportowy gorący okres. Trzeba dokładnie przeanalizować to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy i planować kolejne kroki. Również te na rynku transferowym. Wszystko to, podsumował trener Szymon Grabowski.
Zacznijmy od podsumowania tej pierwszej części sezonu. Jak trener, ze swojej perspektywy ocenia ten okres?
– Patrząc na całokształt tej rundy i tych kilkunastu meczów, które za nami, oceniam ten czas pozytywnie albo bardzo pozytywnie. Wiadomo, że przed sezonem to był duży znak zapytania. Sami mieliśmy ten znak zapytania, że już nie wspomnę o kibicach czy ogólnie opinii publicznej, ale wewnątrz klubu i wewnątrz drużyny na pewno zastanawialiśmy się, jak ta liga się dla nas ułoży, jaką rolę możemy w niej ogrywać? Zakładaliśmy sobie, że chcielibyśmy bardziej patrzeć w górę niż na dół i fajnie, że nam się to w konsekwencji udało. Dlatego ta ocena, rzeczywiście jest pozytywna.
Który moment był przełomowy, jeżeli rzeczywiście taki jeden moment był? Pojawił się okres, gdy gra wyglądała słabiej. Później coś ruszyło. Kiedy to było dokładnie?
– Powiem szczerze, że nie pamiętam kiedy gra wyglądała słabiej, chyba nie mogę się tu zgodzić, że gra była słaba…
Chodzi bardziej o zdobycz punktową.
– No właśnie. Nie punktując tak jak chcieliśmy, nie zeszliśmy z pewnego poziomu, jeśli chodzi o nasz pomysł na grę w piłkę. Na pewno brakowało nam dłuższych momentów, z których bylibyśmy zadowoleni i to przekładało się na niekorzystny wynik. Wracając do pytania, przełomowy moment? Nie ma takiego jednego, jednoznacznego. Ktoś powie, że przełomowym momentem był mecz z Hutnikiem, ktoś powie, że przełomowym momentem były rozmowy między nami tutaj, wewnątrz. Według mnie przełomem jest to, że potrafiliśmy wszyscy wspólnie podtrzymać nasze myślenie, co do wizji gry i wizji tej drużyny. Zmienić można było wszystko, ale dobrze się stało, że nie ulegliśmy presji, opinii, że z drużyną może być słabo. To nasze odnalezienie się w sytuacji, w której nie do końca udawało się wywalczyć zdobycz punktową, było kluczowe. Efekt finalny naszej konsekwencji jest widoczny teraz.
Wróćmy do czasu, kiedy obejmował trener posadę w Stomilu. Były różne wiadomości? Ktoś mówił „chłopie, co Ty robisz. Gdzie Ty się pchasz?”
– Na pewno. Nie oszukujmy się, Stomil w Polsce nie był i dalej nie jest postrzegany jako krezus, czy klub który będzie harmonijnie się rozwijał i dążył do szybkiego powrotu do pierwszej ligi. Taka opinia krążyła u ludzi, którzy są daleko od tego klubu i oceniają głównie po wynikach z ostatniego sezonu. Ja to traktowałem przede wszystkim jako szansę, ale też zasięgnąłem języka u dobrze zorientowanych ludzi z regionu czy nawet u Piotra Jacka, po którym obejmowałem drużynę. Uświadomiło mi to, że tutaj wszystko zmierza w dobrym kierunku, że jest dobra drużyna i dobrzy ludzie. Zarówno w klubie jak i wokół niego. Naprawdę z optymizmem przychodziłem tutaj do pracy i myślę, że te wszystkie rzeczy, których się dowiedziałem od tych lepiej zorientowanych, znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, że nie zawiodłem się w ciągu tych kilku miesięcy.
Dla trenera to też chyba ważne, gdy udaje się zbudować zawodników, którzy mieli bardzo trudny okres w tym sezonie, ale dali radę z tego dołka wyjść i pokazać swoją wartość?
– Jestem dumny ogólnie z całej tej drużyny, bo ten wynik pokazuje, że każdy z zawodników, którzy grali odcisnął swoje piętno na końcowym rezultacie. Po tym, kiedy dużo rozmawialiśmy przed sezonem, na początku i w trakcie rundy, wiedziałem, że cele indywidualne tych zawodników są bardzo daleko idące. W pewnym momencie zastanawiałem się, czy chłopcy, którzy będą tworzyć ten zespół nie stawiają sobie zbyt wygórowanych wymagań. Jestem zadowolony, że też przed sobą zdali ten indywidualny egzamin bardzo dobrze. Zdali go też poszczególni zawodnicy, których opinia publiczna nie oszczędzała. Chciałem, żeby podnosili się szczególnie po tych trudnych momentach. Jednym z nich był mecz z Olimpią Elbląg. Chciałem, żeby oni czytali te komentarze, chciałem, żeby wiedzieli w jakim klubie jesteśmy i jaka presja panuje właśnie w takim klubie jak Stomil Olsztyn. Nie chciałem ich przed tym chronić. Prędzej czy później taki okres musi przyjść dla zawodnika i to też dla mnie klarowna sytuacja, kto będzie sobie radził z presją, która za chwilę przyjdzie. Nie ukrywajmy, pracowaliśmy na ten wynik na tyle mocno, że teraz z każdym meczem, z każdym dniem, z każdym tygodniem ta presja będzie narastać. Dalej my będziemy sobie ją narzucać, ale też będzie ona na nas spływać z zewnątrz. Po tych kilku miesiącach, po tej rundzie wiem, że piłkarze sobie z tym poradzą.
W ostatnim wywiadzie prezes Arkadiusz Tymiński powiedział, że najprawdopodobniej dużych transferów nie będzie. Będą ewentualnie korekty. Jak to wygląda z perspektywy trenera? Tu potrzeba wzmocnień? Czy te korekty wystarczą?
– Prezes powiedział dobrze, że dużych transferów nie będzie, bo być nie powinno. To raz. Dwa, na tym etapie, na którym jest klub, być też dużych transferów nie może. Myślę, że pokazaliśmy i udowodniliśmy, że nazwiska nie grają, że ludzie z przeszłością ligową nie zawsze gwarantują sukces. To było widać w innych drużynach, dzięki którym wiemy jak nie należy budować zespołu. Potrzebujemy ludzi, którzy będą głodni sukcesu, bo tylko to gwarantuje nam nieustanny rozwój. Nie będę tutaj mówił, że to gwarancja miejsc 1-2 czy 1-6, ale patrząc na przyszłość to tylko ludzie głodni sukcesu i tacy, którzy chcą się rozwijać będą determinowali z okienka na okienko rozwój tej drużyny. Za tym idzie też rozwój klubu. Tak podchodzę do ewentualnych wzmocnień, ale mam też nadzieję, że troszeczkę ta szatnia się zmieni.
Jakub Tecław na testach w Wiśle Płock. Na jakim to jest etapie? Możemy zdradzić coś więcej?
– Możemy powiedzieć, że Jakub Tecław jest rzeczywiście testowany przez Wisłę. Będzie brał też udział w przyszłym tygodniu w treningach i meczach kontrolnych na obozie na Słowacji z tą ekstraklasową drużyną. Na teraz tylko tyle. Myślę, że niewidomy by zauważył, że ten chłopak zasługuje na to, żeby się pokazać gdzieś wyżej. Super, że jest to zespół ekstraklasowy. A co będzie dalej? Czas przyniesie odpowiedź. Myślę, że w przyszłym tygodniu będziemy mądrzejsi.
Dwa tygodnie wolnego ma drużyna, wy też, ale znając trenera to będzie raczej aktywnie spędzony czas.
– Tak. Można powiedzieć, że te dwa tygodnie to tylko z nazwy jeśli chodzi o nas, o sztab. Poświęcimy je dogłębnej analizie tego co za nami i na jeszcze mocniejszym planowaniu tego co nas czeka. Będą też tematy bieżące, jeśli chodzi o drużynę i o klub. Także, mimo iż tu fizycznie nie będziemy, to ten okres będzie bardzo gorący. Przyda nam się oczywiście trochę odpoczynku fizycznego od siebie i za te 2 tygodnie znowu się spotkamy i będziemy pracować.