Z betonowego boiska do profesjonalnej piłki. Jakub Tecław w cyklu Sami Swoi

W czwartej odsłonie cyklu „Sami Swoi” porozmawialiśmy z obrońcą „Dumy Warmii”, Jakubem Tecławem. Poznajcie lepiej 23-latka, który w tym sezonie jest zastępcą kapitana „Biało-niebieskich”.

Kto zachęcił Cię do trenowania piłki nożnej? 

Na początku tata, ale pamiętam też, że przełomowym momentem była gierka na betonowym boisku, na jednym z iławskich osiedli, po której Hubert Szramka zgarnął mnie prosto na trening do GKS-u Wikielec. Od tego momentu zacząłem trenować piłkę nożną.

Słyszę, że z Hubertem znacie się od małego?

Tak, wychowaliśmy się na jednym osiedlu, znamy się bardzo długo. Od początku razem graliśmy w piłkę, później nasze drogi się rozeszły, ale finalnie byliśmy razem kilka lat w szatni Stomilu.

Na jakiej pozycji zaczynałeś grać w piłkę? 

Na początku byłem napastnikiem, w gimnazjum moja pozycja spadała krok po kroku. Od środkowego pomocnika po bocznego pomocnika, później bocznego obrońcę, zdarzyło się nawet, że zagrałem na pozycji bramkarza. A obecnie występuję jako środkowy obrońca. 

Każdy po drodze na szczyt w danej profesji ma momenty zwątpienia. Co trzymało Cię przy piłce w gorszych chwilach? 

Moje cele, które ciągle sobie zakładam. To one pchają mnie do przodu i powodują, że się nie poddaje. Każda fajna chwila w mojej przygodzie z piłką daje mi pozytywnego kopa do działania.

Pamiętasz, jak znalazłeś się w Stomilu?

Trener Zajączkowski bardzo naciskał, żebym dołączył do „Dumy Warmii”. Najpierw byłem tu na testach, ale nie udało się przejść. Natomiast jestem bardzo wdzięczny trenerowi, że nie zamknął mi drzwi i pół roku później nadal naciskał, żeby mnie tu ściągnąć i się udało.

Pamiętasz Twój debiut w „Biało-niebieskich” barwach?

– Był to nieszczęsny mecz w Bełchatowie z GKS-em, który przegraliśmy 0:3. Debiut pamiętam, ale nie zaliczam go do udanych.

A debiutancką bramkę?

– W pierwszej drużynie zdobyłem ją w końcówce sezonu 2019/2020 w domowym spotkaniu przeciwko GKS-owi Tychy. Tamten mecz wygraliśmy 2:1. Wcześniej zdobywałem też bramki w drugim zespole.

W tym sezonie zdobyłeś już sześć bramek z rzutów karnych. Jaki jest Twój sekret na skuteczne egzekwowanie „jedenastek”? 

Wielkiego sekretu nie mam. Po prostu podchodzę do „jedenastki”, wybieram sobie róg i staram się precyzyjnie uderzyć. Rzuty karne to loteria, ale w tym sezonie udało mi się wykorzystać wszystkie, więc jestem z tego bardzo zadowolony. 

Zdarza Ci się zmienić decyzję w trakcie nabiegu?

– Były w tym sezonie dwa karne, w których tuż przed strzałem spojrzałem na bramkarza, a wcześniej tego nie robiłem.

W jakich meczach to było?

W meczach z Wisłą Puławy i Górnikiem Polkowice. 

Dobrze znasz się z golkiperem Górnika Polkowice. 

– Z Błażejem znamy się z Centralnej Ligi Juniorów z Jagiellonii, gdzie graliśmy w jednym zespole. Sporo trenowaliśmy także indywidualnie.

Nie bałeś się, że będzie wiedział, gdzie strzelisz?

Była taka myśl, bo dużo tych jedenastek trenowaliśmy indywidualnie. Natomiast udało mi się go przechytrzyć i koniec końców dwie jedenastki były wykonane skutecznie. 

Wiem, że sporo trenujesz indywidualne. Co Cię do tego skłoniło?

Indywidualnie pracuję głównie nad motoryką, bo mam świadomość, że moje gabaryty są duże, więc ze zwrotnością jest u mnie ciężej niż u innych zawodników. Natomiast uważam, że jestem świadomym piłkarzem i po swojej formie oraz z przebiegu sezonu widzę, że jednostki indywidualne bardzo dużo mi dają.

Spotkania w poprzednim sezonie rozpoczynałeś na ławce rezerwowych, później Twoja rola w zespole zaczęła się powiększać, a Ty zostałeś przesunięty na środek obrony. Skąd taki pomysł?

– Z tego względu, że ktoś wypadł za kartki lub kontuzje, trener wiedział, że miałem epizody na środku obrony, dlatego nie bał się na mnie postawić. Wydaje mi się, że na trzy mecze, które zagrałem w tamtym sezonie na środku obrony, dwa były wygrane, więc wykonałem zadanie, które miałem powierzone.

W meczu ze Skrą Częstochowa doznałeś urazu, który wykluczył Cię z ostatnich spotkań sezonu. Pojawiła się sportowa złość?

– Zdecydowanie, byłem zły, że nie mogłem do końca sezonu pomóc drużynie, a ostatnie mecze były bardzo ważne w walce o utrzymanie. Natomiast to była siła wyższa, nie miałem na to wpływu, mogłem być tylko i wyłącznie zły na tego zawodnika, który mnie sfaulował.

W zeszłym sezonie rzuty karne były naszą zmorą. Nie kusiło, żeby powiedzieć, że bierzesz to na siebie? 

– Kusiło mnie, na treningach też podchodziłem do „jedenastek” natomiast wyżej w hierarchii ustalanej przez trenera byli inni zawodnicy. W tamtym momencie byłem tej klasyfikacji dalej, dlatego nie podchodziłem do rzutów karnych.

Dochodzimy do obecnego sezonu. Jak go oceniasz?

Osobiście jestem bardzo zadowolony z tego sezonu oraz mojego dorobku bramkowego. Myślę, że jako drużyna również jesteśmy zadowoleni, bo skończymy tę rundę na miejscu barażowym. Fajnie byłoby dopełnić to zwycięstwem w Lubinie. Mam nadzieję, że tak jak końcówka sezonu jest owocna dla nas, tak będzie również w rundzie wiosennej, co zakończy się powrotem do Fortuna 1. Ligi.

Twoim zdaniem najlepszy mecz w tym sezonie zagrałeś przeciwko…

 – Śląskowi II Wrocław. Wisienką na torcie była zwycięska bramka zdobyta w 90. minucie. Aczkolwiek uważam, że w tym sezonie trzymam równą formę w praktycznie każdym spotkaniu, co cieszy. Z kolei jako zespół dużo zagraliśmy dobrych spotkań, gdzie fajnie operowaliśmy piłką. Było także sporo meczów, gdzie jedną połowę graliśmy bardzo dobrze, a drugą słabiej. Dlatego to jeden z elementów, nad którymi musimy pracować, żeby utrzymywać równą formę przez całe spotkanie. Jeśli tak będzie, to będziemy w stanie dużo osiągnąć.

Często w ostatnich minutach przy niekorzystnym wyniku ruszasz do przodu i zdobywasz teren.

Tak, zawsze chcemy wygrywać, więc jeśli z przebiegu spotkania jest sytuacja, gdy przyjmę piłkę i mam wolną przestrzeń, to chce ją zdobywać, żeby przechylić szalę na swoją korzyść. 

Kto jest Twoim piłkarskim idolem? 

Nie mam takiego jednego zawodnika, na którym się wzoruje. W wolnym czasie staram się oglądać wszystko, co się da i od każdego zawodnika czerpać to, co najlepsze. 

Masz na myśli polskie ligi, zagraniczne czy łączysz to wszystko?

– Łączę, jeśli jest możliwość, to wygodnie siadam na kanapie i oglądam. 

Czyli co wczoraj (wtorek – red.) oglądałeś? 

Rozgrywki Pucharu Polski. Lechię z Legią i KKS Kalisz – Górnik Zabrze. 

Dobre wybory, na nudę nie mogłeś narzekać. 

Rzeczywiście, dużo bramek, emocji, dwie dogrywki zakończone rzutami karnymi, więc można było skupić się na tym, jak wykonują je inni zawodnicy.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Więcej informacji

Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies.

Zamknij