Mówili, że jest niski, teraz mierzy wysoko. Bartosz Florek w cyklu „Sami Swoi”
„Sami Swoi” to nowy cykl, w którym na naszej stronie będą pojawiały się wywiady z zawodnikami związanymi z Warmią i Mazurami od urodzenia. Naszym pierwszym rozmówcą jest 18-letni Bartosz Florek, który do Akademii Stomilu trafił ze Startu Nidzica. W ostatnim meczu ze Zniczem Pruszków zdobył swoją debiutancką bramkę w eWinner 2. Lidze – jak sam mówi – liczy na kolejne trafienia.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z piłką?
– Na pierwszy trening zaprowadziła mnie mama, miałem wtedy 6 lub 7 lat. W pierwszym tygodniu stałem na bramce, później wszedłem do pola i tak już zostało. Najpierw trenowałem w UKS-ie Dwójka Nidzica, to drużyna ze szkoły podstawowej, na etapie 7-8 klasy przeszedłem do MKS-u Start Nidzica. W trampkarzach Startu rozegraliśmy mecz ze Stomilem, w którym strzeliłem dwie lub trzy bramki. Wtedy napisał do mnie ówczesny kierownik zespołu, Marek Brdak, czy chciałbym spróbować gry w Stomilu. Nie zastanawiałem się długo i pojechałem na gierkę wewnętrzną, żeby trener Adam Zejer mógł ponownie zobaczyć mnie w grze. Po meczu trener był bardzo zadowolony i chciał mnie w swoje drużynie, wtedy razem z rodzicami podjęliśmy decyzję o zmianie klubu. Z juniorami udało nam się wywalczyć awans do Centralnej Ligi Juniorów, a następnie udałem się na półroczne wypożyczenie do Startu Nidzica, żeby wrócić do Stomilu.
Urodziłeś się w Nidzicy niedaleko Olsztyna. Jaki miałeś cel jako junior? Chciałeś trafić do Stomilu, do jakiegoś innego wymarzonego polskiego klubu czy może za granicę?
– Grając w Nidzicy, nie myślałem, że kiedykolwiek będę grał w Stomilu czy innym polskim klubie. W przeszłości byłem na testach w Polonii Warszawa oraz Talencie Warszawa, gdzie powiedzieli mi, że jestem za niski (śmiech – red.). Pół roku później grałem już w Stomilu i zadzwonił do mnie trener Talentu czy nie chciałbym grać w ich klubie. Nie chciałem, gdy dołączyłem do „Dumy Warmii” powiedziałem sobie, że chcę zadebiutować w pierwszej drużynie, co się udało.
Ile miałeś wtedy wzrostu, że byłeś za niski na skrzydłowego/napastnika?
– Generalnie byłem niski jak na swój wiek. To była siódma klasa podstawówki, miałem wtedy może z 160 centymetrów wzrostu.
Jaką sytuację najbardziej zapamiętałeś z czasów juniorskich w Stomilu?
– Myślę, że awans do Centralnej Ligi Juniorów, bo walczyliśmy o to chyba przez trzy lata, dwa razy się nie udało, za trzecim już poszło. Ten awans tak naprawdę otworzył nam drzwi do piłki nożnej, bo w sumie to tam zaczęło się poważne granie.
Z trenerem Adamem Zejerem pewnie nudy nie było.
– Nie, nie było. Bardzo fajny trener, charyzmatyczny. Dużo się od trenera nauczyłem, m.in. charakteru i wytrwałości w drodze do celu. W ogóle trener potrafił dobrze wpływać na zawodników.
Co poczułeś, gdy dowiedziałeś się, że dołączasz do pierwszego zespołu i zagrasz w meczu z Termalicą?
– Byłem trochę zdziwiony, przed pierwszym treningiem trochę się stresowałem, ale byłem zadowolony. Fajne przeżycie debiutować w Fortuna 1. Lidze w wieku 16 lat, chyba każdy chciałby przeżyć coś takiego. Na pewno nigdy nie zapomnę tego dnia.
To było takie przetarcie, później miałeś roczną przerwę od pierwszej drużyny.
– Tak, później wypożyczenie do startu Nidzica, żeby załatwić sprawy związane z edukacją. Do pierwszego zespołu wróciłem już bogatszy o kolejne nowe doświadczenia.
Przed sezonem w pierwszym zespole było testowanych 10 zawodników z akademii. Czułeś wtedy, że jesteś gotowy na grę w seniorach, co wkrótce potwierdzili trenerzy?
– Szczerze mówiąc, to nie czułem, ale bardzo chciałem i dążyłem do tego. Z treningu na trening czy ze sparingu na sparing starałem się wyciągać wnioski i szybko przestawić z juniorskiej piłki na seniorską. Wiem, że w wielu aspektach mam jeszcze dużo rezerw, ale staram się ciągle rozwijać i powoli łapać coraz więcej doświadczenia.
Masz już za sobą 12 występów w eWinner 2. Lidze, ze Zniczem Pruszków zdobyłeś debiutancką bramkę. Jakie uczucia towarzyszyły Ci przy tym golu?
– Duża radość, bardzo chciałem strzelić tę bramkę. Czasami za dużo o tym myślałem, ale na szczęście wpadło. Liczę, że to tylko początek i uda się zdobyć jeszcze więcej bramek w trwającym sezonie.
Od początku sezonu regularnie pojawiasz się na murawie. Spodziewałeś się, że otrzymasz tyle minut?
– Może nie spodziewałem się tego, ale bardzo chciałem i dążyłem, aby grać minimum, w co drugim meczu.
Jak wrażenia po tych pierwszych spotkaniach? Jakie atuty możesz dać zespołowi?
– Jednym z moich atutów jest szybkość, umiem także grać z przeciwnikiem na plecach. Oczywiście nie zawsze to wychodzi, ale cały czas nad tym pracuję i to ulepszam.
Jaki cel postawiłeś sobie na ten sezon?
– Chciałbym się cały czas rozwijać, uczyć się nowych rzeczy i dawać jak najwięcej drużynie.
Co najbardziej podoba ci się w Stomilu?
– Jest świetna atmosfera, każdy jest tu świadomy celu, w każdym meczu walczymy o komplet punktów. Myślę, że jest to świetne miejsce do rozwoju dla młodych zawodników.
Droga do gry w seniorskiej piłce jest długa, co trzymało Cię przy futbolu?
– Po prostu kocham ten sport i chciałbym wiązać z nim przyszłość. Dążę do tego na każdym treningu czy meczu, zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Kim chciałeś być, gdyby nie piłka nożna?
– Szczerze mówiąc, nie myślałem nigdy o tym, ale gdybym nie był zawodnikiem, to pewnie i tak chciałbym pracować blisko piłki, ale nie wiem w jakiej roli.