Legendy na stadionie #1

Podczas dzisiejszego meczu z Odrą Opole odsłonięte zostały obrazy legend Stomilu Olsztyn. Na stadionie przy alei Piłsudskiego 69a pojawiło się dziewięć grafik przedstawiających piłkarzy, którzy odcisnęli swoje piętno na olsztyńskim futbolu.

„Duma Warmii” to najbardziej utytułowana drużyna na Warmii i Mazurach. Obecnie Stomil jest jedną z trzech drużyn reprezentujących województwo warmińsko-mazurskie na szczeblu centralnym. Złoty okres olsztyńskiego futbolu to lata 1994-2002, gdy Stomil występował w Ekstraklasie.

Jest to dopiero początek akcji „Legendy na stadionie”. Na stadionie przygotowaliśmy miejsce na maksymalnie 33 portrety przedstawiające piłkarzy wybitnie zasłużonych dla Stomilu Olsztyn. Zaczynamy od dziewięciu obrazów. Możecie być jednak pewni, że to nie koniec i na następnych meczach domowych będą odsłaniane kolejne portrety.

Legendy, których portrety pojawiły się przy alei Piłsudskiego 69a, były wybierane przez (od lewej): Adama Zejera, Czesława Żukowskiego, Ireneusza Michałowskiego, Mariana Mierzejewskiego, Zbigniewa Wodniaka, Łukasza Kotowskiego, Jerzego Budziłka, Emila Mareckiego, Ryszarda Muszyńskiego.

Przy okazji całej inicjatywy przypominamy sylwetki piłkarzy zasłużonych dla naszego Klubu.

Andrzej Biedrzycki

Andrzej Biedrzycki to niekwestionowana legenda Stomilu Olsztyn. W „Dumie Warmii” występował w latach 1984-2002 z roczną przerwą, podczas której grał w Jagiellonii Białystok, skąd po roku wrócił do Olsztyna. W „biało-niebieskich” barwach rozegrał 447 spotkań na wszystkich szczeblach rozgrywkowych. W Ekstraklasie wystąpił 196 razy, co jest Klubowym rekordem. W I lidze zdobył dwie bramki – z Górnikiem Zabrze w listopadzie 1995 roku, a drugie trafienie zanotował w maju 1997 roku przeciwko Odrze Wodzisław Śląski.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery podjął się pracy trenera. Szkoleniowcem został jeszcze podczas gry w Stomilu, gdy trenował drużyny młodzieżowców. W piłce seniorskiej prowadził IV-ligowy OKP Warmia i Mazury Olsztyn, gdzie awansował do „starej” III ligi. Trenował również Mrągovię Mrągowo i drużynę z Nowego Miasta. W latach 2015-2016 był jeszcze szkoleniowcem Startu Działdowo i GKS-u Wikielec.

W latach 2011-2014 był dyrektorem sportowym Stomilu, a od lipca 2016 roku był asystentem trenera Adama Łopatko i kierownikiem I drużyny.

– Od 2010 roku jestem trenerem w centralnej lidze i życzyłbym sobie – jako trener i jako człowiek – żebym spotykał piłkarzy tylko z takim charakterem, jak Andrzej. Z Andrzejem poznaliśmy się w 1997 roku. Rzadko spotyka się osoby, które mają w sobie tyle ciepła i zawziętości, jeżeli chodzi o sport. To było coś pięknego spotkać Andrzeja zarówno, jako zawodnika i dyrektora sportowego, a później jako trenera. Szkoda, że wszystko tak się potoczyło. Żal, że straciliśmy tak dobrego piłkarza i jeszcze lepszego człowieka – wspomina Andrzeja Biedrzyckiego jego Klubowy kolega, Sylwester Wyłupski.

– Wspaniały, prawy człowiek, dobry piłkarz. Bardzo dobrze czułem się w jego towarzystwie. Mógłbym wypowiadać się o Andrzeju w samych superlatywach, nie znam żadnej rysy na jego życiorysie. Bardzo, bardzo dobry kolega, szkoda, że dobrzy ludzie odchodzą szybciej, niż powinni. Wielka szkoda, że nie ma go już z nami –  mówi Adam Zejer.

– Andrzej to kwintesencja Stomilu, był w Klubie cały czas, był dobrym duchem zespołu. Jeśli myślałem o drużynie, to zawsze zaczynałem od Andrzeja. Uczestniczył w każdej inicjatywie poza boiskowej albo był jej inicjatorem. Na boisku był podporą drużyny, a poza boiskiem jego osobowość powodowała, że ludzie go lubili, był dobrym kumplem i przyjacielem – dodaje Paweł Charbicki.

– Andrzej to był człowiek orkiestra. Bardzo solidny obrońca, dobry duch drużyny. Pamiętam, że często zapomniało mi się czegoś np. korka do butów, bo wtedy były wkręcane. Andrzej zawsze miał wszystkie korki, kombinerki, wiertarki bardzo mi pomagał. Przede wszystkim był duszą towarzystwa i ambitnym człowiekiem. Zawsze dawał z siebie wszystko, czy na treningu czy na meczu. Mimo, że z Biskupca to można o nim powiedzieć rodowity olsztynianin. Nie ma już dzisiaj takich ludzi – wspomina ze smutkiem Sylwester Czereszewski.

– Legenda Stomilu, numer jeden, kapitan, oddany całym serduchem, dałby się pokroić za Stomil – my zresztą również – to kilka określeń, które przychodzą mi na myśl o Andrzeju. Wspominamy Andrzeja z uśmiechem na ustach, bo był to wspaniały człowiek i wiedzą o tym wszyscy, którzy go bliżej znali. Niestety nie ma go już wśród nas, ale w na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Można by dopowiadać jeszcze wiele rzeczy, ale nie wszystko da się przełożyć na słowa – mówi Czesław Żukowski.

Andrzej to wzór do naśladowania, jako człowiek i piłkarz. Zawsze pomocny. Wnosił dużo do życia Klubu, więc tym bardziej szkoda, że nie ma go już z nami. Dobrze wprowadzał nowych zawodników do zespołu. Miałem ten zaszczyt spotkać go na swojej drodze życia za, co bardzo dziękuję – kończy Jacek Chańko.

Andrzej Biedrzycki zmarł 21 kwietnia 2017 roku. Tydzień wcześniej w trakcie treningu przed meczem ze Stalą Mielec doznał rozległego zawału serca.

NA ZAWSZE W NASZEJ PAMIĘCI 

Jacek Chańko

W Stomilu występował głównie na pozycji pomocnika, miał również epizody na pozycji obrońcy. Karierę piłkarską rozpoczął w 1990 roku w Jagiellonii Białystok, gdzie występował przez 5 lat. Wiosną sezonu 1995/1996 trafił do I-ligowego Stomilu Olsztyn, gdzie grał przez kolejne trzy lata. Z „Dumy Warmii” odszedł do niemieckiego Werderu Brema, a następnie do Pogoni Szczecin i Widzewa Łódź, skąd powrócił do Olsztyna. W sezonie 2002/2003 rozegrał 19 spotkań na poziomie II ligi i pucharu. Łączny bilans występów Jacka Chańko w Stomilu to 117 spotkań, w których 13 razy pokonał golkipera rywali.

W 1990 roku wystąpił na mistrzostwach Europy U16, gdzie reprezentacja Polski zdobyła III miejsce.

Najbardziej w pamięć zapadł mi mecz z Legią Warszawa, przegrany 1:2, ponieważ strzeliłem wtedy bramkę z rzutu wolnego. W dalszym ciągu kibicuje Stomilowi, wiem jak ważne są najbliższe mecze i mam nadzieje, że „Duma Warmii” utrzyma się w I lidze. Smutno się patrzy, że w stolicy Warmii i Mazur nie ma stadionu z prawdziwego zdarzenia – wspomina Jacek Chańko.

Paweł Charbicki

W Stomilu Olsztyn spędził aż 10 lat. Do Olsztyna trafił w 1987 roku z Granicy Kętrzyn. W „biało-niebieskich” barwach wystąpił łącznie 88 razy, a jego debiut w Ekstraklasie przypadł na mecz z Legią. Na zawsze w naszej pamięci pozostanie spotkanie rozgrywane u siebie z Widzewem Łódź w 1997 roku. „Duma Warmii” wygrał to spotkanie 1:0, a Paweł Charbicki wybronił w nim rzut karny wykonywany przez Dembińskiego.

– Do końca życia zapamiętam swój debiut w Ekstraklasie, czyli mecz z Legią Warszawa (Paweł Charbicki z Legią wszedł z ławki rezerwowych, zastępując w bramce Jarosława Talika w 46. minucie, przy wyniku 3:1 dla Legii. Spotkanie zakończyło się remisem 3:3. – przyp. red.). Gdy myślę o Klubie, przychodzi mi do głowy anegdota z trenerem Bobo Kaczmarkiem, którego roli nie można tutaj pominąć. To kolejny człowiek instytucja. Zaczynał dzień, gdy jeszcze nikogo nie było w Klubie, a kończył, gdy też nikogo nie było. Bardzo poświęcał się Klubowi i temu co robił, prawdziwy profesjonalista. Często po treningu przychodził do nas pod prysznic i z nami rozmawiał, a dyskusja kończył się wtedy, gdy orientował się, że ma spodnie mokre aż do kolan (śmiech). 

Sylwester Czereszewski

Znany także pod pseudonimem „Pele z Klewek”. Do Stomilu trafił właśnie z Korony Klewki w 1989 roku. W Olsztynie występował do roku 1996 (z wyłączeniem wypożyczenia do Gwardii Szczytno jesienią 1992 roku). W Stomilu zagrał łącznie w 183 spotkaniach i zdobył 47 bramek. Z „Dumy Warmii” przeniósł się do Legii Warszawa, w której wygrał koronę króla strzelców w sezonie 1997/1998, a trzy sezony później zdobył mistrzostwo Polski. Wielokrotnie był powoływany do reprezentacji Polski, w której rozegrał 23 spotkania i cztery razy wpakował piłkę do siatki rywala.

– Dzisiaj nie ma już takich Klubów, jak tamten Stomil. Teraz nie ma żadnej szansy, żeby bez funduszy nie ma szans grać w Ekstraklasie czy na jej zapleczu. Stomil to był zespół rodzinny, każdy zarabiał tyle samo i wszyscy za drugiego poszliby w ogień. Co najważniejsze potrafiliśmy się też z tego cieszyć, nikt z nas nie marzył o grze w innych Klubach. Sam nie spodziewałem się, że moja kariera tak się potoczy. Wtedy żyłem z dnia na dzień i cieszyłem się każdą chwilą w Stomilu – wspomina Sylwester Czereszewski.

Andrzej Jankowski

Swoją karierę zaczynał w Stomilu Olsztyn, gdzie występował na pozycji obrońcy. W zespole „biało-niebieskich” grał od 1986 do 2000 roku (z przerwą na sezon gry w belgijskim Royal Racing Club Tournaisien). Od 2001 roku grał poza granicami Polski m.in. w: belgijskim Royal Francs Borains czy luksemburskim FC Jeunesse Schieren. W barwach Stomilu rozegrał 119 meczów w Ekstraklasie i zdobył sześć bramek.

Bogdan Michalewski

Ze Stomilem związany był przez większą część kariery. Zaczynał w Gwardii Olsztyn, skąd trafił do „Dumy Warmii”. Na Piłsudskiego grał do 1995 roku. W „Dumie Warmii” rozegrał ponad 350 meczów i 12-krotnie trafił do bramki rywali. Karierę kontynuował w: Radomiaku Radom, Jezioraku Iława, Wigrach Suwałki, Granicy Kętrzyn, Polonii Lidzbark Warmiński, GKS-ie Stawiguda i Olimpii Olsztynek. W przeszłości był również trenerem grup młodzieżowych w Stomilu Olsztyn.

Sylwester Wyłupski

Do Olsztyna trafił wiosną 1997 roku, a zadebiutował w meczu z Rakowem Częstochowa. W latach 1997-2002 bramki Stomilu bronił 53-krotnie. Po karierze piłkarskiej przez wiele lat był trenerem bramkarzy w „Dumie Warmii” (przed sezonem 2021/2022 zastąpił go na tym stanowisku Przemysław Norko), a także współpracował z młodzieżą. Obecnie pracuje, jako trener bramkarzy w II-ligowym Sokole Ostróda.

– Stomil to mój Klub, w którym spędziłem najlepsze lata. Gdy przyjechałem do Olsztyna, spodobało mi się to miasto i cały region. Tutaj zostałem, założyłem rodzinę i tu urodziły się moje dzieci. Jeśli chodzi o sytuacje sportowe, to nigdy nie zapomnę meczu barażowego z Górnikiem Polkowice, a indywidualnie najlepszy był dla mnie mecz z Groclinem w 1997 roku u siebie. Ze Stomilem mam wiele wspomnień, ponieważ przeżyłem tu najlepsze chwile jako sportowiec. Po piłkarskiej karierze zostałem przy futbolu. Obecnie trenuję bramkarzy w II-ligowym Sokole Ostróda. Cały czas sprawia mi to ogromną radość – opowiada były golkiper Stomilu.

Adam Zejer

Adam Zejer to persona, której nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W Stomilu występował od drużyn juniorskich aż po seniorów. Z Olsztyna przeniósł się do Zagłębia Lubin, gdzie zdobył mistrzostwo Polski, a następnie do tureckiego Besiktasu, z którym zdobył mistrzostwo Turcji. Na koncie ma również pięć występów w seniorskiej reprezentacji Polski. W „Dumie Warmii” grał jeszcze latach 1994-1997 oraz 2001-2002. W Stomilu na boiskach Ekstraklasy wystąpił w 68 meczach, strzelając siedem bramek.

Po karierze piłkarskiej zabrał się za szkolenie młodych adeptów futbolu. W sezonie 2018/2019 prowadzona przez niego drużyna była o włos od awansu do Centralnej Ligi Juniorów. W 2018 roku pełnił również funkcję asystenta trenera Piotra Zajączkowskiego. Obecnie trener Adam Zejer prowadzi drużynę do lat 19, która występuje w lidze makroregionalnej. Po pięciu wiosennych meczach juniorzy Stomilu Olsztyn są niepokonani i zajmują 1. miejsce w lidze.

– Stomil to Klub, który wychował mnie na przyzwoitego piłkarza. Moje najlepsze wspomnienia ze Stomilem związane są z występami w Ekstraklasie – mówi krótko Adam Zejer

Czesław Żukowski

Do Stomilu trafił z Pogoni Łapy. W „biało-niebieskich” barwach wystąpił 178 razy i zdobył osiem bramek. Odegrał kluczową rolę przy awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Debiut Stomilu w I lidze przypadł na 30 lipca 1994 roku i mecz z Zagłębiem Lubin. Czesław Żukowski rozegrał wtedy pełne 90 minut.

– Stomil to mój piłkarski dom i największe sukcesy. Zawsze pozostaje sentyment do tego miejsca i nie boję się powiedzieć, że jest to miłość do „Dumy Warmii”. Mecz, który zawsze będę pamiętał to spotkanie z Legią, która była napakowana reprezentantami Polski, grająca wtedy bodajże w Lidze Mistrzów. Zdobyliśmy piękne bramki, a całe spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich minut. Pamiętam, że Darek Jackiewicz strzelił wtedy na dwie, trzy minuty przed końcem piękną bramkę na 3:3. Pełen stadion, fantastyczna atmosfera, takich rzeczy się nie zapomina – wspomina były piłkarz Stomilu Olsztyn, Czesław Żukowski.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Więcej informacji

Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies.

Zamknij