Dwa stracone gole w Łodzi
Przegrywamy wyjazdowe spotkanie z Widzewem Łódź. Pomimo dobrej pierwszej połowy, nie zdołaliśmy zdobyć choćby jednego gola i kolejne spotkanie kończymy z zerowym dorobkiem punktowym. Przez ponad poł godziny nasz zespół grał w dziesiątkę, co znacznie utrudniło odrabianie strat i pozwoliło łodzianom na pełną kontrolę do końca spotkania.
- Widzew Łódź – Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 – Nunes (26), 2:0 – Stępiński (47)
Widzew: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Nowak – Zieliński (46 Tanżyna), Hanousek, Tetteh (23 Michalski), Nunes – Danielak (68 Mucha), Letniowski (80 Tomczyk) – Guzdek (80 Karasek)
Stomil: Bąkowski – Ciechanowski (73 Szabaciuk), Remisz, Żwir, Bwanga, Straus – Reiman, Mikita (73 Zych), Moneta (82 Szramka) – Lewicki, Fundambu (60 Shibata)
Żółte kartki: Guzdek – Bwanga, Reiman, Remisz
Czerwone kartki: Żwir
Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków łodzian. Już w 2. minucie po błędzie Bąkowskiego, kapitalną okazję miał Hanousek, jednak Rafał Remisz świetną interwencją na linii bramkowej uratował nas od utraty bramki. W 6. minucie świetną indywidualną akcją popisał się napastnik Widzewa – Guzdek. Minął naszego obrońcę sprytnym zwodem, ale na nasze szczęście Bąkowski był na posterunku i pewnie wygarnął piłkę spod jego nóg. Kolejne minuty to kolejne ataki gospodarzy i duże problemy Stomilu z dłuższym utrzymaniem się przy piłce i przeprowadzeniem składnej akcji. W 23. minucie dobrym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Letniowski, jednak nasz golkiper stanął na wysokości zadania. Ataki Widzewa przyniosły skutek w 26. minucie. Nunes przedryblował naszą defensywę, minął Bąkowskiego i uderzył po długim słupku. Pomimo dwóch zawodników naszego zespołu, którzy próbowali ratować sytuację, zawodnik gospodarzy wykonał na tyle precyzyjny strzał, że nasi defensorzy byli bezradni i futbolówka wpadła do siatki. W 37. minucie bardzo dobrą szansę z rzutu wolnego tuż przed polem karnym miał Reiman. Jego strzał trafił w mur, ale jednocześnie piłka wpadła pod nogi Fundambu. Ten, płaskim strzałem z jedenastego metra próbował pokonać Wrąbla, ale bramkarz gospodarzy, wprawdzie na raty, ale skutecznie, wyłapał futbolówkę. Zaledwie minutę po tej akcji, kolejną świetną szansę mieli łodzianie, ale tym razem to Bąkowski wykonał udaną paradę. Dwie minuty przed przerwą dwie kapitalne okazje stworzyli nasi zawodnicy. Najpierw Moneta ruszył lewym skrzydłem i dograł piłkę po ziemi w pole karne, ale nikt nie zdołał skierować jej do bramki. Chwilę po tej akcji, Fundambu efektownie przełożył piłkę i uderzył, jednak jego uderzenie, na nasze nieszczęście, trafiło w spojenie bramki strzeżonej przez Wrąbla. Końcowka należała do Stomilu, jednak to zawodnicy Widzewa zeszli do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Druga połowa zaczęła się od ataków gospodarzy. Strzałem z woleja w 51. minucie nieznacznie pomylił się Danielak. Piłka minęła prawy słupek bramki olsztynian. W 55. minucie kolejny raz szybkością zaimponował Moneta, ale jego dogranie zostało zablokowane przez obrońcę gospodarzy. W 57. minucie Nunes urwał się naszym defensorom, a Karol Żwir bezsensownym faulem „sprowadził go do parteru”. Efekt tej sytuacji – czerwona kartka i resztę meczu musieliśmy grać w osłabieniu. W 67. minucie świetną dwójkową akcję przeprowadzili zawodnicy Widzewa. Świetnie dorzucił Nunes, a piłkę do bramki z bliskiej odległości skierował Stępiński. Kolejne minuty mijały w dość spokojnym tempie i żadna ze stron nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji, aż do 79. minuty, kiedy to dobre uderzenie Reimana wyłapał bramkarz gospodarzy. Widzew kontrolował przebieg spotkania już do końca. Nasz zespół, grający w osłabieniu, nie był w stanie odrobić strat, a w drugiej minucie doliczonego czasu gry, w sytuacji sam na sam, Michalski, a dwie minuty później Tomczyk, zostali powstrzymani przez Bąkowskiego i dzięki tym interwencjom mecz zakończył się „tylko” dwubramkowym zwycięstwem gospodarzy.
Fot. Paweł Piekutowski