Przegrana w Gdyni | Arka Gdynia – Stomil Olsztyn 2:0
Przegrywamy z Arką Gdynia w ramach 26 kolejki Fortuna 1 Liga.
- Arka Gdynia – Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 – Żebrowski (29), 2:0 – Rosołek (90+1)
Arka: Kajzer – Danch, Marcjanik, Memić (55 Hosek) – Deja Łabojko (46 Da Silva) – Siemaszko (62 R.Wolsztyński), Letniowski (71 Ł.Wolsztyński), Hiszpańki – Żebrowski, Rosołek
Stomil: Leszczyński – Bucholc, Remisz, Carolina, Straus – Sierant (70 Szczutowski), Van Huffel, Skrzypczak (59 Kuświk), Hinokio– Mysiorski (90 Tecław), Łuczak
Żółte kartki: Memić, Danch, Hiszpański, Kajzer – Łuczak, Kuświk, Straus
Czerwone kartki:–
Od początku Arka chciała przejąć inicjatywę. W 4 minucie Juliusz Letniowski uderzył zza pola karnego, ale strzał został zablokowany. Chwilę później do futbolówki dopadł Artur Siemaszko, ale uderzył on niecelnie i piłka przeleciała obok bramki. Stomil próbował się przedostać pod bramkę Arki poprzez spokojne wymienianie piłki i szukaniu wolnych korytarzy. Żadna z drużyn nie wypracowała sobie przewagi na początku spotkania. Obie ekipy szukały swoich szans, ale jak na razie nie wynikało z tego żadne konkretne zagrożenie. W 18 minucie spotkania szybki kontratak wyprowadzili gospodarze po którym Mateusz Żebrowski uderzył z najbliższej odległości w poprzeczkę. „Duma Warmii” mogła mówić o sporym szczęściu. Arka co raz odważniej poczynała sobie na połowie Stomilu. W 22 minucie kolejną bramkową sytuację mieli gospodarze. Juliusz Letniowski uderzył płasko po ziemi a piłka minimalnie minęła bramkę Michała Leszczyńskiego. Przewaga piłkarzy z Gdyni z minuty na minutę powiększała się. Stomil został zmuszony do głębokiej defensywy. Niestety przewaga Arki ziściła się. W 29 minucie z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Adam Deja. Mateusz Żebrowski uderzył na bramkę głową a piłka niefortunnie przeszła po głowie Juricha Caroliny i wpadła do siatki. Stomil musiał gonić wynik. Chwilę później, w 32 minucie Sam Van Huffel znalazł się w dogodnej sytuacji do strzału, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Gra „Dumy Warmii” po stracie bramki poprawiła się. Odważniej wyszli do pressingu i wymieniali podania na połowie Arki. Do przerwy wynik meczu się nie zmienił. Arka schodziła na przerwę z przewagą jednego gola, ale Stomil nie zamierzał się poddawać.
Gospodarze bardzo ofensywnie rozpoczęli drugą część spotkania. Chwilę później Stomil przeprowadził składną akcję po której strzał na bramkę oddał Koki Hinokio. Piłkę ręką w polu karnym zagrywał obrońca Arki Gdynia, Adam Danch. Sędzia wskazał na wapno. W 51 minucie do piłki podszedł Wojciech Łuczak, ale z odległości jedenastu metrów uderzył w słupek. Niestety „Duma Warmii” wciąż przegrywała. Dwie minuty później kolejną sytuację miał Sam Van Huffel, lecz jego strzał pewnie łapie Daniel Kajzer. W 56 minucie po stracie piłki groźną kontrę przeprowadzili gospodarze. Mateusz Żebrowski uderzył piłkę, ale na nasze szczęście futbolówka odbiła się od słupka i nie wpadła do bramki. W 64 minucie po rzucie wolnym piłkę głową uderzył Jonatan Straus. Piłka przeszła jednak obok bramki. Chwilę później piłkę w pole karne dogrywał Janusz Bucholc a Damian Sierant chciał wykończyć akcję piętą, ale nie trafił w piłkę. Mecz zdecydowanie się ożywił. Minutę później Rafał Wolsztyński po błędzie Juricha Caroliny stanął przed szansą na podwyższenie prowadzenia, lecz uderzył w słupek. Stomil nie pozostawał dłużny. Koki Hinokio dwa razy uderzał na bramką Daniela Kajzera, ale to bramkarz Arki dwa razy wychodził z pojedynków zwycięsko. Akcja za akcję po obu stronach boiska. Żadna z drużyn nie zwalniała tempa. Kwestia trzech punktów pozostawała otwarta.W 78 minucie Grzegorz Kuświk uderzył na bramkę Arki, ale Daniel Kajzer kolejny raz popisuje się znakomitą refleksem. Cztery minuty później Wojciech Łuczak znowu uderzał, ale tym razem był to strzał niecelny i piłka przeszła obok bramki. Chwilę później kolejny raz Daniel Kajzer ratuje Arkę przed utratą gola. Grzegorz Kuświk z około pięciu metrów uderzył piłkę głową na bramkę, ale bramkarz Arki wybronił uderzenie. Trwało prawdziwe oblężenie bramki gospodarzy. Jonatan Straus a potem Koki Hinokio mieli swoje sytuacje, ale uderzyli obaj obok bramki. Niestety niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 90 minucie po kapitalnej wymianie podań piłkę z najbliższej odległości do siatki wpakował Maciej Rosołek, który tym samym zamknął mecz. Pomimo bardzo dobrej drugiej połowy nie udało się zdobyć bramki i zostaliśmy za to ukarani.
Fot. Paweł Piekutowski