Adam Majewski: Czas działa na naszą korzyść

Przed ostatnim meczem w tym roku porozmawialiśmy z trenerem Adamem Majewskim.

Ostatnio w magazynie Fortuna 1 liga padło stwierdzenie, że Stomil wyszedł z kryzysu i teraz zacznie  spoglądać w górę ligowej tabeli. Czy rzeczywiście w tym momencie ta forma urosła, czy zaczęło nam dopisywać szczęście?
–  Myślę, że jedno i drugie. Nie ma co ukrywać, że szczęście, którego brakowało we wcześniejszych meczach, kiedy paradoksalnie graliśmy lepiej, nam dopisuje. Nie udawało się wtedy przekuć tego na korzystny rezultat. Czas działa na naszą korzyść. Mamy problemy kadrowe, wąski skład, ale zawodnicy, którzy doszli do nas w trakcie sezonu, poczuli się pewniej, zgrali się z drużyną, co przełożyło się na wyniki.

Mówił trener, że potrzebujemy czasu i cierpliwości. Niektórzy nie wytrzymywali ciśnienia i mówili różne rzeczy. Trzeba chyba stwierdzić, że „wyszło na Pana”, czyli zespół zaczyna funkcjonować tak, jak pan by tego chciał?
– Nie o to chodzi, czy coś wyszło na moje, czy klubu. Przy tylu zmianach, gdyż odeszło dziesięciu zawodników, w tym kilku kluczowych, potrzeba czasu, bo wykonane transfery może nie do końca ułożyły się po naszej myśli. Nie udało się wszystkich piłkarzy ściągnąć do Stomilu w momencie początku przygotowań. To był największy problem. Zawodnicy byli na różnym etapie przygotowań. Wojciech Łuczak, Damian Byrtek, czy później Grzegorz Kuświk, trafili w trakcie rundy. Ten rytm meczowy był u nich bardzo zaburzony, gdyż grali ostatnie mecze pół roku, lub nawet rok wcześniej. Było to widać. Na szczęście w najważniejszym momencie udało się zebrać cenne punkty. Nasza dobra gra przychodziła falami. Wiadomo, że lepiej byłoby ciągłe zdobywanie punktów, a nie trzy przegrane, potem pięć meczów bez porażki i znowu przegrane, w tym niespodziewana strata punktów z Jastrzębiem. Do tego doszło siedem punktów na dziewięć możliwych z zespołami, z którymi nikt nie liczył, że wywalczymy jakiekolwiek punkty. To jest związane z tym, że mamy młodą drużynę. Być może dla niektórych młodych graczy pierwsza liga to za wysokie progi. Niektórzy nabierają dopiero doświadczenia. Czas był nam potrzebny, zbliżamy się do końca rundy i przed nami ostatnie spotkanie. Podsumujemy to wszystko i wyciągniemy wnioski.

Tych wahań formy będzie mniej, jeśli porządnie przepracujemy cały okres przygotowawczy z tymi piłkarzami, którzy są obecnie?
– Tak, będzie zdecydowanie łatwiej. Dlatego też z niecierpliwością czekam na start rundy wiosennej. Mam nadzieję, że nie odejdzie żaden z zawodników wiodących obecnie. Jeśli ktoś opuści szeregi to znowu nastąpi „łatanie dziur” oraz wdrażanie systemu gry. Gdyby nikt nie odszedł, a dodatkowo byśmy pozyskali wartościowych zmienników, czy nawet kogoś wartościowego pod względem ofensywnym, to uważam, że w przyszłej rundzie powinno być o niebo lepiej.

Zanim spokój, święta i odpoczynek, to deser, czyli mecz z liderem – Bruk-Betem Termaliką.
– Przed sezonem wydawało się, że będą trudniejsi rywale, gdyż z ekstraklasy spadły naprawdę dobre drużyny. Liga pokazuje, że jest inaczej. Znowu każdy z każdym może wygrać. Oczywiście, są faworyci jak Bruk-Bet, ŁKS Łódź, Arka Gdynia, GKS Tychy oraz Miedź Legnica. To są drużyny z budżetem, który przerasta nas o jeden poziom. Liga jest wyrównana, więc do starcia z Niecieczą podchodzimy bardzo skoncentrowani. Znamy swoje miejsce w szeregu, ale powalczymy o komplet punktów.

Kilka dni temu wywiadu udzielił były piłkarz Stomilu Lukáš Kubáň. Padły pewne kwestie, które dotyczyły Pana osoby. Czy rzeczywiście jest tak, że Adam Majewski nie układa samodzielnie taktyki i składu na mecz?
– Odbieram Lukáša jako solidnego zawodnika oraz normalnego człowieka, nie żyjmy jednak przeszłością, bo to jest klub piłkarski, a nie przechowalnia. O tym, że nie dostał kontraktu zadecydował wiek oraz forma sportowa. Za kadencji obecnego prezesa, tak samo jak za poprzedniego o składzie decydował tylko trener. Dopóki trenerem Stomilu Olsztyn jest Adam Majewski nie ma i nie będzie takiej możliwości, żeby w kwestiach dotyczących taktyki oraz personaliów decydował ktoś inny. Przez całą swoją piłkarską karierę uczono mnie szacunku do trenera. Jako trener wymagam tego samego od zawodników. Dlatego po ludzku jest mi przykro, kiedy czytam wypowiedzi Lukáša Kubánia.

Czy trener rozmawiał z zawodnikiem wyjaśniając drogę obraną przez klub?
– Oczywiście. Stomil chce stawiać na młodych i Lukáš o tym wiedział. Nie było żadnych złośliwości z naszej strony. Taka była decyzja klubu, trenera. Janusz Bucholc, który jest niekwestionowaną postacią w drużynie i klubie potrzebuje młodego zawodnika do rywalizacji.

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Więcej informacji

Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies.

Zamknij