Awans jest nasz!
W czwartek na stadionie przy al. Piłsudskiego 69A w rozgrywkach Totolotek Pucharu Polski Stomil Olsztyn podejmował lidera Ekstraklasy Wisłę Płock. W spotkaniu 1/16 rozgrywek lepsi okazali się olsztynianie pokonując Wisłę w rzutach karnych.
- Stomil Olsztyn – Wisła Płock 0:0 pd. karne 4:1
Stomil: Leszczyński – Bucholc, Tarasenko, Biedrzycki, Kuban, – Siemaszko (99 Molloy), Pałaszewski, Hajda (108 Tecław), Lech (96 Hinokio), M. Gancarczyk (57 Skrzecz) – Sobczak
Wisła: Wrąbel – Cabezali, Marcjanik, Sielewski (69 Szwoch), Fojut, Stępiński – Merebashvili (102 Furman), Ambrosiewicz, Kwietniewski (78 Sahitti) – Kuświk (89 Nowak), Zawada
Żółte kartki: Kuban, Lech, Skrzecz, Tecław (Stomil) – Zawada, Marcjanik, Zawada (Wisła).
Czerwone kartki: Zawada – druga żółta (Wisła).
Sędziował: Artur Aluszyk (Barlinek).
Widzów: 2577
Czwartkowy mecz to prawdziwe święto piłki nożnej w stolicy Warmii i Mazur. Tego wieczoru do Olsztyna zawitał lider Ekstraklasy Wisła Płock, która była kolejnym rywalem Stomilu w Totolotek Pucharze Polski. Na spotkanie 1/16 finału trener Piotr Zajączkowski desygnował do gry od pierwszych minut niemal tą samą jedenastkę, która zagrała w ostatnim, ligowym spotkaniu przeciwko Puszczy Niepołomice. Jedyna zmiana miała miejsce w bramce, gdzie Piotra Skibę zastąpił Michał Leszczyński.
Pierwsze minuty meczu toczyły się w spokojnym tempie. Delikatną przewagę mieli goście, którzy dłużej utrzymali się przy piłce i kontrolowali przebieg meczu. Niewiele jednak z tego wynikało, bo poza jednym strzałem, który bez problemów wyłapał Leszczyński, Wisła nie potrafiła zagrozić naszej bramce.
Biało-Niebiscy próbowali odgryźć się rywalom szybkimi kontratakami. Dobrą okazję do otwarcia wyniku mieliśmy w dwunastej minucie spotkania. Po przejęciu piłki we własnym polu karnym zawodnicy Stomilu szybko przenieśli ciężar gry na połowę rywala. Niestety tuż przed szesnastką Wisły akcja została wstrzyma i szybkiego ataku nie udało się zakończyć nawet strzałem na bramkę. W dwudziestej czwartej minucie gry Stomil rozegrał kolejną dobrą akcję. Po wymianie kilku szybkich podań w okolicy siedemnastego metra, Lech zagrał prostopadłą piłkę za linie obrony, ale niestety Szymon Sobczak nie zdążył za futbolówką i ta wyszła poza końcową linię boiska.
Z każdą kolejną minutą, olsztynianie wyraźnie zaczynali łapać wiatr w żagle i prowadzić grę. Co prawda wyraźnie brakowało bezpośredniego zagrożenia pod bramką rywali, ale jednak notowanej ligę wyżej Wiśle staraliśmy się narzucić swój styl gry. Najlepszą jak do tej pory okazję na zdobycie gola Stomil miał w trzydziestej piątej minucie meczu. Po wrzucie piłki z autu na wysokości pola karnego płocczan, futbolówkę na osiemnasty metr wyłożył do Hajdy Lech. Młody zawodnik olsztynian oddał atomowy strzał bez przyjęcia, ale piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki Wrąbla i wynik pozostawał bez zmian.
Przyjezdni groźnie odpowiedzieli w czterdziestej czwartej minucie meczu. Piłkę prawym skrzydłem podholował Patryk Stępiński, który następnie groźnie dośrodkował w nasze pole karne. Na szczęście żaden z rywali nie zdołał przeciąć toru lotu piłki i dalej było 0:0. Chwilę później kontratakował Stomil, ale również bez rezultatów. Po kilkunastu sekundach arbiter zakończył pierwszą odsłonę gry i zawodnicy, przy bezbramkowym remisie, udali się na przerwę.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli podopieczni Piotra Zajączkowskiego. Już w pierwszej akcji tej odsłony meczu dobrze na bramkę gości strzelał Siemaszko, ale Wrąbel obronił jego strzał. W pierwszym kwadransie drugiej części meczu niewiele się działo. Z kolei drugie piętnaście minut ożywiło trybuny stadionu przy al. Piłsudskiego. W sześćdziesiątej drugiej minucie Stomil miał rzut wolny, chwilę później najpierw prawą stroną dobrze atakował Bucholc, później lewą Siemaszką. Cały czas brakowało jednak przysłowiowej kropki nad i. W sześćdziesiątej piątej minucie meczu, Stomil rozegrał kolejną dobrą akcję, rozegrali nasi zawodnicy. Tym razem dobrze z prawego skrzydła dośrodkowywał Skrzecz, ale piłka poszybowała minimalnie ponad głową Lecha.
Siedemdziesiąta trzecia minuta, to kolejny groźny atak Stomilu. Tym razem groźnie strzelał Siemaszko, ale uderzenie zablokował głową Marcjanik. Po chwili znów zakotłowało się pod bramką Skiby, ale kolejny nasz strzał został wyblokowany, tym razem przez Ambrosiewicza. Wisła dobrze odpowiedziała w siedemdziesiątej dziewiątej minucie meczu. Po rozegraniu piłki w środku pola, w dobrej sytuacji znalazł się Kuświk, ale jego strzał bez najmniejszych problemów obronił Michał Leszczyński. Cztery minuty później przyjezdni mieli kolejną dobrą okazję na objęcie prowadzenia. Piłkę z rzutu wolnego, ze skraju pola karnego zagrywał Szwoch, ale jego dośrodkowanie okazało się zbyt długie i Skrzecz szybko oddalił zagrożenie.
Pod koniec regulaminowego czasu gry Stomil był zdeterminowany do zdobycia zwycięskiego gola. W osiemdziesiątej ósmej minucie po zespołowej akcji strzelał Siemaszko. Niestety piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki gości. Kolejna akcja, to szybkie przejęcie piłki i kolejny strzał naszego wychowanka. Tym razem Siemaszko przestrzelił obok lewego słupka.
Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył trzy minuty. W tym czasie żadna drużyn nie potrafiła jednak udokumentować swojej przewagi i czekała nas dogrywka. Tę lepiej rozpoczęli zawodnicy Wisły, którzy dwukrotnie groźnie strzelali na naszą bramkę, ale dwa razy dobrze spisał się w bramce Leszczyński i tablica wyników wciąż wskazywała remis. W czwartej minucie dogrywki z dobrym kontratakiem wychodzili nasi zawodnicy, ale podanie Lecha do Skrzecza dobrze przeciął Fojut. Chwilę później znów groźnie zaatakował Stomil, ale dośrodkowanie Skrzecza wybili defensorzy gości. W ostatnie minucie pierwszej części dogrywki bardzo dobry, mierzony strzał oddał Molloy. Z problemami na rzut rożny zdołał go wybić Wrąbel. Niestety stały fragment gry nie przyniósł większego zagrożenia pod bramką Wisły.
Po zmianie stron żadna z drużyn nie wyraźnie nie przeważała. Dwa ataki przeprowadził Stomil, dwukrotnie zaatakowała też Wisła. Niestety nie przyniosło to konkretnego zagrożenia pod żadną z bramek. W sto trzynastej minucie meczu doskonały atak wyprowadził Stomil. Świetną piłkę na wolne pole do Sobczaka zagrał Hinokio, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Wrąbel. Chwilę później sędzia odgwizał spalonego i nawet, jeśli piłka trafiłaby do siatki, to i tak bramka nie zostałaby uznana.
W sto siedemnastej minucie meczu płocczanie mogli wyjść na prowadzenie. Dobrą piłkę z rzutu rożnego zagrał Furman, tak została strącona i spadła wprost pod nogi jednego z zawodników Wisły. Doskonale w bramce zachował się jednak Leszczyński, który najpierw skrócił kąt, a następnie znakomicie obronił strzał. Dokładnie po stu dwudziestu minutach sędzia zakończył dogrywkę a wynik wciąż zostawał nierozstrzygnięty i o awansie do kolejnej rundy decydowały rzuty karne. Te lepiej wykonywali zawodnicy Stomilu Olsztyn.
Rzuty karne: Stomil 4:1 Wisła
Stomil Olsztyn:
Kolejka 1: Sobczak – gol
Kolejka 2: Tecław – gol
Kolejka 3: Tarasenko – gol
Kolejka 4: Molloy – gol
Kolejka 5: –
Wisła Płock:
Kolejka 1: Szwoch – obrona
Kolejka 2: Nowak – gol
Kolejka 3: Sahitti – pudło
Kolejka 4: –
Kolejka 5: –
Fot. Paweł Piekutowski