Remisz dał zwycięstwo! | Stomil Olsztyn – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0
Jedenasta kolejka Fortuna 1 Ligi, to pojedynek Stomilu Olsztyn z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Olsztynianie po raz kolejny w tym sezonie zdobyli komplet punktów przed własną publicznością. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego wygrali 1:0 po bramce Rafała Remisza.
- Stomil Olsztyn – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)
1:0 – Remisz (82)
Stomil: Skiba – Bucholc, Remisz, Biedrzycki, Kubáň – Siemaszko, Hajda, Pałaszewski (89 W. Gancarczyk), Lech (90 Tecław), M. Gancarczyk (73 Molloy) – Sobczak
Podbeskidzie: Leszczyński – Jaroch, Bashlai, Osyra, Modelski – Sierpina (87 Laskowski), Figiel, Sieracki (88 Sopoćko), Rakowski, Danielak – Roginić (90 Gomez)
Żółte kartki: Biedrzycki, Hajda (Stomil)
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)
Widzów: 2311
W porównaniu z poprzednim ligowym spotkaniem, w składzie Stomilu nastąpiły dwie zmiany w wyjściowym składzie. Pauzującego za żółte kartki Tarasenkę zastąpił na środku obrony wracający po kontuzji Rafał Remisz, a na środku pomocy zamiast Waldemara Gancarczyka zagrał Maciej Pałaszewski. Pierwsze minuty meczu, to spokojna gra obu zespołów, która toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Z biegiem czasu delikatną przewagę zaczęło zdobywać Podbeskidzie, które miało kilka rzutów rożnych. W dziesiątej minucie jeden z nich mógł nawet zakończyć się bramką, ale naszym defensorom udało się zablokować strzał, po bardzo dobrym dośrodkowaniu.
W osiemnastej minucie gry pod naszą bramką ponownie zrobiło się niebezpiecznie i ponownie po rzucie rożnym. Po dośrodkowaniu Sierpiny głową strzelał Osyra, ale piłka poleciała ponad bramką Skiby. W kolejnej akcji odpowiedział Stomil. Po zamieszaniu w polu karnym Podbeskidzia, piłkę ostatecznie wyłapał jednak Rafał Leszczyński.
W dwudziestej trzeciej minucie spotkania kolejną, dobrą okazję mieli podopieczni Krzysztofa Brede. Roginić dostał prostopadłe podanie z głębi pola, ale na szczęście dobrze na przedpolu zachował się Skiba, który pierwszy dobiegł do piłki i zneutralizował atak gości. W dwudziestej szóstej minucie gry powinno być 1:0 dla Biało-Niebieskich. Z kontratakiem „dwa na jeden” wyszedł Stomil, ale najpierw akcja nieco zwolniła, a ostatecznie dośrodkowanie Lecha do Siemaszki było niecelne i Podbeskidzie przejęło futbolówkę.
Z każdą minutą ataki naszych zawodników były coraz niebezpieczniejsze. W dwudziestej siódmej minucie kilka podań w polu karnym przyjezdnych wymienili Kuban, Sobczak i Lech. Niestety strzał tego ostatniego został zablokowany. W czterdziestej minucie spotkania sfaulowany w okolicach trzydziestego metra został Szymon Sobczak i rzut wolny miał Stomil. Do piłki podszedł Artur Siemaszko, który dośrodkował w pole karne, a głową próbował strzelać Mateusz Gancarczyk. Niestety piłka nie trafiła w światło bramki, ale nawet jeśli olsztynianom udałoby się strzelić gola, to nie zostałby on uznany, ponieważ sędzia chwilę później odgwizdał spalonego.
W czterdziestej czwartej minucie spotkania, na stadionie przy al. Piłsudskiego, zrobiło się bardzo gorąco. Ponownie dobre podanie otrzymał Mateusz Gancarczyk, który wpadł w pole karne, ale przy próbie oddania strzału piłkę przejął jeden z defensorów gości. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, bo według zawodników Stomilu i większości kibiców, młodszy z braci Gancarczyków był faulowany i powinien zostać odgwizdany rzut karny. Niestety gwizdek arbitra milczał, a goście wyszli z kontratakiem zakończonym faulem Biedrzyckiego. Nasz obrońca obejrzał za to przewinienie żółty kartonik, a Podbeskidzie miało rzut wolny. Po dośrodkowaniu i bardzo dobrym strzale przyjedni mogli otworzyć wynik meczu, ale dobrze w bramce zachował się nasz golkiper, który odbił piłkę niemal z linii bramkowej. Po chwili sędzia Kuźma zakończył pierwszą część gry.
W drugą połowę spotkania zdecydowanie lepiej wszedł Stomil Olsztyn. Nasi zawodnicy od pierwszych minut wyszli z wysokim presingiem i byli zdeterminowani, żeby zdobyć bramkę. Obrońcom gości grę uprzykrzali skrzydłowi – Siemaszko i Gancarczyk. Dobre zawody rozgrywali też Hajda i Pałaszewski, którzy skutecznie rozbijali ataki gości prowadzone środkową częścią boiska.
Stomil dobrą okazję do wyjścia na prowadzenie miał niemal po godzinie gry. Do rzutu wolnego po faulu na Sobczaku podszedł Lech i z problemami jego strzał obronił Leszczyński. Po chwili rzut rożny, dośrodkowanie Siemaszki i głową strzelał Remisz. Niestety piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki. Po dwóch minutach kolejna dobra okazja. Lewy skrzydłem przedarł się Siemaszko, który zagrał do Lecha. Ten wyłożył piłkę na szesnasty metr, ale w zamiarach doświadczonego pomocnika zorientowali się obrońcy Podbeskidzia i zneutralizowali atak.
W sześćdziesiątej piątej minucie kolejny groźny atak. Piłkę przejął Sobczak, szybko zagrał do Siemaszki, a ten po przebiegnięciu kilkunastu metrów oddał mocny strzał, który zdołał jednak obronić Leszczyński. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego nie zwalniali tempa i cały czas naciskali na Podbeskidzie. W sześćdziesiątej ósmej minucie mieliśmy rzut wolny, ale piłka po strzale Gancarczyka odbiła się od muru, wyszła poza końcową linię boiska i mieliśmy rzut rożny. Niestety nic z niego nie wynikło.
W siedemdziesiątej trzeciej minucie spotkania doszło do pierwszej w tym meczu zmiany. Na boisku zameldował się Molloy, który zmienił Gancarczyka. Dla Irlandczyka był to debiut na stadionie przy al. Piłsudskiego.
Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry kolejny groźny atak wyprowadził Stomil. Niestety strzał Sobczaka po raz kolejny obronił Leszczyński. Stomilowi dopiąć swego udało się w końcu w osiemdziesiątej drugiej minucie meczu. Najpierw piłkę z autu w pole karne wrzucił Bucholc, po którym doszło do sporego zamieszania, w którym najlepiej odnalazł się Remisz i z bliska wpakował piłkę do bramki.
Pomimo prowadzenia Stomil nawet przez moment nie pomyślał, żeby cofnąć się i bronić wyniku. Olsztynianie cały czas naciskali na rywali i już w osiemdziesiątej szóstej minucie mieli kolejną dobrą okazję do podwyższenia prowadzenia. Z prawego sektora boiska piłkę z rzutu wolnego wrzucał Siemaszko, ale dośrodkowanie było zbyt głębokie i bramkarz wyłapał futbolówkę.
Do regulaminowych dziewięćdziesięciu minut sędzia doliczył dodatkowe trzy. W tym czasie niewiele się jednak działo. Stomil pewnie wybijał piłkę, które zmierzały w kierunku naszego pola karnego i wyprowadzał kontry. Żadnej z nich nie udało się jednak zakończyć bramką. Po upływie doliczonego czasu sędzia zakończył spotkanie i mecz zakończył się zwycięstwem Stomilu 1:0.