Mateusz Maćkowiak: Byłem pewny, że bramka w końcu padnie

Po wygranym meczu ze Śląskiem II Wrocław porozmawialiśmy z Mateuszem Maćkowiakiem, który do Stomilu wypożyczony jest właśnie z Wrocławia. – Chciałem udowodnić, że Śląsk Wrocław podjął złą decyzję, nie dając mi szansy – powiedział po spotkaniu lewy wahadłowy. Skrót z niedzielnego meczu możecie obejrzeć TUTAJ. 

Na pewno rozmawiałeś ze swoimi kolegami ze Śląska przed tym meczem, a więc o czym? 

– Podszedłem do tego meczu, jak do każdego innego. Chciałem z siebie dać 100%, mimo że był to mecz z klubem, z którego jestem wypożyczony. Chciałem również udowodnić, że Śląsk Wrocław podjął złą decyzję, nie dając mi szansy. Koledzy przed meczem nie mówili nic specjalnego, bardziej rozmawialiśmy o tym, jak podoba mi się w Olsztynie, pytali również o aklimatyzację w zespole.

I jak przebiega aklimatyzacja? 

– Aklimatyzacja z zespołem przebiegła bardzo szybko. Chłopaki dobrze mnie tutaj przyjęli i zaczęli mnie zapraszać na wyjścia drużynowe, na plażę miejską czy coś zjeść. Tuż po dopięciu transferu miałem także okazję pojechać z chłopakami na wyjazd do Siedlec, na którym mogłem lepiej poznać się z drużyną. Co do miasta, bardzo przyjemnie mi się tutaj mieszka, słyszałem też, że jest trochę studenckie. Na pewno jest co robić w wolnym czasie.

A jak oceniasz swój występ i całe spotkanie? 

– Nie lubię siebie oceniać. Myślę, że zagrałem dobrze, miałem nawet kilka okazji, aby strzelić bramkę, żałuję że się nie udało, bo to zawsze miły akcent. Oceniając zespół, myślę, że zagraliśmy naprawdę solidne spotkanie. Śląsk przez cały mecz oddał tylko jeden celny strzał, którym zbytnio nam nie zagroził. Z kolei my mieliśmy dużo sytuacji, żeby szybciej skończyć ten mecz. W trakcie spotkania byłem pewny, że ta bramka w końcu padnie, bo należało nam się to z przebiegu spotkania. W szatni również rozmawialiśmy sobie, że zagraliśmy dobry mecz, ale musimy poprawić skuteczność, żeby szybciej być spokojniejszym o końcowy wynik. 

Po bramce w 90. minucie było widać, że całej drużynie spadł kamień z serca. 

– Tak, wszyscy cieszyliśmy się z tej bramki, bo były to dla nas ważne punkty. Z Jastrzębiem zagraliśmy słabą pierwszą połowę, ale powiedziałbym, że powinna ona być na zero z tyłu, jednak straciliśmy gola z karnego. W drugiej połowie zdecydowanie przeważaliśmy i był ogromny niedosyt, że znowu zremisowaliśmy. Także ta zwycięska bramka dała nam dużo radości. Teraz czeka nas trudne spotkanie ze Zniczem Pruszków. Liczę, że będziemy się tam mogli cieszyć nie z jednej bramki, a z kilku i przede wszystkim trzech punków. 

Mówimy o liczbach, a więc jakie zadowolą Cię na koniec sezonu? 

– Trudno powiedzieć, celuję oczywiście w jak najwyższe liczby. Na razie ich nie ma, ale wprowadziłem trochę świeżości w ofensywie i spokoju w defensywie. Czekam na premierową bramkę lub chociaż asystę, były ku temu okazję, ale na razie się nie udało. Jeśli będę miał możliwość zagrać ze Zniczem od początku, mam nadzieję, że dołożę cegiełkę w postaci gola lub asysty. 

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Więcej informacji

Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies.

Zamknij